Marsylia – przewodnik na krótki wypad
Marsylia to miasto, które Cię zaskoczy, wystraszy i… chwilami zachwyci.
Pierwsze obrazy jakie przychodzą do głowy to bazylika Notre Dame de la Garde, dominująca nad miastem ze szczytu najwyższej w okolicy góry, a także Stary Port zastawiony jachtami i otoczony restauracjami pełnymi owoców morza.
Będąc w Marsylii na zmianę będziemy się czuć jak w Paryżu i w Kairze. Śliczne dzielnice przemieszane są z absolutnie rozlatującymi się, gdzie deweloperzy dopiero wkraczają z serią nowych budynków.
Najlepszym przykładem tej drugiej Marsylii są okolice metra Nationale z 142-metrowym wieżowcem Tour CMA CGM, który wygląda jak wieża Sarumana w środku pobojowiska. Dopiero co zbudowano tu nowiutkie hotele, ale okolica to nadal walące się kamienice, rozpadające się magazyny i włóczący się imigranci. Tak się składa, że trafiliśmy tu prosto z dworca i przez dłuższą chwilę zastanawialiśmy się czy to na pewno Marsylia.
Marsylia – Co warto zobaczyć?
Notre Dame de la Garde, wzniesiony w połowie XIX wieku na szczycie najwyższej w okolicy góry. Kościół jest ładny z zewnątrz, koszmarny w środku (eklektyzm, neo-wszystko), natomiast widok po prostu zapiera dech. Bardzo ładna jest też kaplica, z XIII wieku. Zachęcam do wspinaczki, zwłaszcza z okolic Starego Portu dostarczy bardzo przyjemnych wrażeń, natomiast dla leniwych, dobra wiadomość: można na samą górę wjechać samochodem, a blisko szczytu jest nawet przystanek autobusowy.
Stary Port (Porte Vieux) i okolice – każda restauracja jest urocza, bulwar otaczający port jest śliczny, a dzielnice na wschód i na południe też koniecznie warto zwiedzić. Warto przeznaczyć dobry dzień, by się tu powłóczyć (i koniecznie zajrzeć na La Place Castellane). Generalnie przypomina to wybrzeże w moim ukochanym SIbeniku, jest jednak dużo tłoczniejsze i bardziej turystyczne.
Le Panier – najstarsza część Marsylii, umieszczona zaraz na północ od Starego Portu – łatwo przegapić! (pomiędzy alejami Republiki a aleją Roberta Schumana). Schodki, kafejki, wąskie kamienice i jeszcze węższe uliczki – dla miłośników Instagramu wymarzone miejsce.
Palais du Pharo – pałac z wielkim trawnikiem, gdzie można się wylegiwać wśród nowoczesnych rzeźb. Warto zejść poniżej, w stronę Starego Portu, gdzie ukryta (bez żadnych wskazówek…) jest urocza kawiarnia ze wspaniałym widokiem na Stary Port i z naprawdę niezłą kawą.
Katedra św. Vincenta – dużo, dużo ładniejszy moim zdaniem, a o wiele mniej słynny i oczywiście mniej malowniczo położony to katedra św. Vincenta z 1855 roku. Zbudowany w stylu neogotyckim przypomina trochę paryską Notre Dame.
Okolica metra Noailles – wieczorem robi wrażenie odrobinę niebezpiecznej, ale w ciągu dnia można tu powłóczyć się po arabskich i chińskich sklepikach i restauracjach.
Inne warte zobaczenia: Palais Longchamp, katedra La Major
Marsylia – Jedzenie
Francuskie knajpy: wyborne. Żarcie dla turystów: drogie i koszmarne. Czym się kierować?
1. Menu jest tylko po francusku.
2. Kelner ledwo duka w językach obcych.
3. Goście rozmawiają po francusku.
Koniecznie trzeba zjeść słynną zupę rybną:”Bouillabaisse” – tylko broń Boże w porcie i w żadnej turystycznej knajpie. Jest przepyszna, sycąca i nawet przyjemnie pachnie jak na coś z ryb. Jadłem dwa razy – pierwszego dnia w koszmarnej turystycznej knajpie Cuisine a la Buerre w Starym Porcie i później przepyszną w Chez Paul na Saint-Saens.
Warto oczywiście najeść się owoców morza. Na śniadanie sugeruję wyprawę do La Samaritane – wyglądającej tak samo od stu lat knajpki w Starym Porcie z wyróżnieniem Michelina (południowo-wschodni róg).
Z ciekawostek: trzeba się dostosować do francuskiego rytmu spożywania papu. Coś solidnego można zjeść tylko w godzinach: 12-15 i po 19:00. Między 15:00 a 19:00 mamy do czynienia z martwą strefą, podczas której Francuzi uważają, że zasługujemy wyłącznie na kanapki, kawę i piwo.
Marsylia – gdzie spać?
Generalnie – dla pary – poleciłbym dwa miejsca:
Hotel Appart’ – 118-120 rue de Ruffi – niedaleko metra Nationale – my zapłaciliśmy 20 euro na głowę (41 w sumie) za noc, dwukrotnie. Jakość jest jak w 3 gwiazdkowym hotelu, śliczne pokoje, bardzo miła obsługa. Generalnie jednak może być trudno znaleźć pokoje w tej cenie (trzeba polować na promocje). Położenie nie jest idealne – okolica, która się dopiero tworzy (pisałem o niej zresztą powyżej), ale metrem jesteśmy w centrum w 10 minut, a na piechotę w 25-30. Do morza dwa kroki.
Hotel de l’Ariana – na 12 rue du Théâtre Français – zaraz przy metrze Noailles – okolica jest w porządku, blisko Starego Portu. Pokoje nie rzucają na kolana, ale za 50 Euro to prawdopodobnie najlepsze co można znaleźć dla dwóch osób (25 na głowę)
Generalnie polecam booking.com do szukania noclegu – zwłaszcza jeżeli ważna jest dla Was cena. Trzeba tylko pamiętać, że tam wpłaca się zwracalną kaucję, a na przyjściu i tak poproszą nas o pieniądze.
Marsylia – Na koniec
Warto ruszyć się do Marsylii jeszcze w tym roku (2013), bo jest to tegoroczna europejska stolica kultury. W związku z tym pełno tu przedstawień, koncertów i generalnie, szeroko pojętych atrakcji.
Warto pamiętać, że restauracje w Starym Porcie są sporo droższe od wszystkich innych, a jedzenie niekoniecznie jest tu też najlepsze. Na kulinarne przeboje warto się wybrać na rue Saint-Saens.
No i oczywiście trzeba przywieźć mamie w prezencie słynne marsylskie mydło.